Jestem pewna, że z tym pytaniem spotyka się każdy właściciel charta średnio 40 razy w tygodniu. Ja wyrobiłam już sobie automatyczną odpowiedź:
„Nieeee. To jest sprinter – biega krótko, ale za to niesamowicie szybko. W domu całymi dniami śpi.”
Mówiąc o tym, jak dużo dana rasa musi biegać, należy przede wszystkim uświadomić sobie, że KAŻDY pies potrzebuje ruchu. Jest to jedna z jego podstawowych potrzeb, którą musi zaspokajać, by być szczęśliwym, zdrowym psem. Wszystko rozchodzi się o to, JAKI RODZAJ ruchu potrzebny jest danej rasie, do jakiego ruchu została stworzona. I tak, Nowofunland będzie na spacerach szedł wolno ale długo, a jego ulubioną zabawą będą zapasy a nie szalone sprinty. Siberian Husky będzie poruszał się szybko, a fakt, iż jest niezwykle wytrzymały, gdyż został stworzony do tego, by ciągnąć lekkie sanie na duże odległości, sprawi, że szybkim tempem będzie mógł biec długo.
Jak to jest z Whippetem? Mówiąc o bieganiu chartów, nie sposób nie zwrócić uwagi na ich podobieństwo w tej kwestii do Gepardów. Te najszybsze na lądzie stworzenia są w stanie biec z prędkością nawet 120km/h. Imponujące! Jednak są w stanie utrzymać takie tempo przez ok. minutę. Dlaczego? Bo żaden organizm nie byłby w stanie poradzić sobie z takim obciążeniem dłużej. Serce nie byłoby w stanie pompować natlenionej krwi do organizmu, płuca nie nadążałyby uskuteczniać wymiany gazowej, a co za tym idzie, mięśnie i mózg nie byłyby dostatecznie dotlenione – kot by zemdlał. Tak samo jest w przypadku whippetów. Prędkości, które rozwijają nie są może tak imponujące, jak w przypadku ich kocich odpowiedników, jednak ktokolwiek widział whippa w akcji wie, że są niesamowicie szybkie. Gdy spuścisz go w bezpiecznym miejscu, natychmiast zaczyna swój opętańczy sprint – kółka, ósemki, zwroty, długie proste. Gdy ma kompana w postaci innego charta, zabawa jest wprost szampańska. Gdy w pobliżu nie ma bratniej duszy, wiatr przejmuje rolę sparingpartnera. Zawsze, gdy patrzę na Django, jak biegnie nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to jego największa miłość, pasja i hobby w jednym – czyste szczęście. Jednak taki zryw trwa 2-3 minuty i Młody zatrzymuje się by „odsapnąć”. Dokładniej rzecz ujmując, powala się na ziemię, tarza i dyszy jak wariat przy akompaniamencie szaleńczego bicia serca. Kilka minut odpoczynku i jest ponownie gotowy do biegu. Po takim spacerze z lataniem, do końca dnia nie ma psa, jest couch potatoe.
Oczywiście, można fundować swojemu whippetowi takie atrakcje codziennie i oczywiście, on będzie biegał – ma to w sercu. Nie oznacza to jednak, że będzie to dla niego zdrowe, a bez codziennej dawki sprintu będzie nieszczęśliwy. Po takim wysiłku, organizm musi się zregenerować. Wszak, spala niesamowite ilości energii. Pięknie mogłam to zaobserwować, gdy Django był mały, a ja myślałam, że musi latać codziennie, więc ciągałam go na pola i puszczałam samopas. Zaczęłam się martwić, gdy w wieku 8 miesięcy mój pies wyglądał, jak przecinek, podczas gdy jego rodzeństwo zaczynało nabierać whippecich kształtów – klatka, uda, itp. Pamiętam, jakiego oświecenia doznałam po rozmowie z Laurą (hodowczynią) – mój pies nie rozwija się prawidłowo, bo całą energię, którą dostarczam mu z jedzeniem zużywa na codziennie bieganie. Nic nie zostawało na rozwijanie się organizmu… Po kilku przepłakanych nocach i wyrzutach, jak mogłam mu to zrobić, zmniejszyłam ilość swobodnych, godzinnych hasań do dwóch w tygodniu i tak zostało do dziś. Na początku Młodemu było trochę ciężko, gdyż przez te kilka miesięcy wyrobił sobie kondycję i go nosiło, jednak szybko się przyzwyczaił do nowego trybu i zaczął pięknie się rozwijać. Teraz jest przystojnym młodym whippetem, który ma tyle biegania ile mu potrzeba do bycia szczęśliwym i tyle spania, ile dusza zapragnie.
Podsumowując, wasze whippety nie muszą zachrzaniać po godzinie dziennie. Zapewnijcie im godzinne bieganie luzem w bezpiecznym miejscu 2 razy w tygodniu, z bardzo fajnymi, zrównoważonymi psimi kumplami, na co dzień pozostając przy krótszych momentach wariactwa. Dzięki temu zachowacie zdrową równowagę pomiędzy dwiema największymi miłościami whippeta – bieganiem i spaniem.
A przechodniów przerażonych ilością czasu, jaki z pewnością musicie spędzać na bieganiu z chartem, polecam zwięźle uświadamiać, że mimo, iż piekielnie szybkie, nie takie charty straszne. Wszak, po co te stereotypy?
Mag :)